Tollery, zgodnie z systematyką FCI, znajdują się w grupie retrieverów. Dzielą w niej miejsce z Labrador retrieverem, Golden retrieverem, Flat coated retrieverem, Chesapeake Bay retrieverem i Curly coated retrieverem. W związku z tym często traktowane są jak pozostałe psy z tej grupy, co dla znającego rasę jest, delikatnie mówiąc, nieporozumieniem.
W odróżnieniu od pozostałych retrieverów, toller jest psem pracującym zarówno po jak i przed strzałem, bo poza aportowaniem ustrzelonego ptactwa ma również zadanie wabienia go w pobliże myśliwego. Ta różnica w wykorzystaniu tollera w pracy stawia go bliżej płochaczy niż klasycznych retrieverów, do których zresztą został zaklasyfikowany w latach 40-tych XX wieku. Wykorzystywany w podobny (ale nie identyczny) sposób Kooikerhondje jest dla odmiany w płochaczach.
Klasyfikacja tollera jako retrievera ma swoje konsekwencje w trakcie oceny jego użytkowości. W większości krajów sprawdza się ich przydatność do pracy w łowisku dokładnie tak, jak pozostałych aporterów, co oczywiście jest sporym błędem, jeśli weźmie się pod uwagę specyfikę pracy wykonywanej przez tollera. Są jednak kraje, gdzie model oceny ich użytkowości został do tej specyfiki dostosowany. Największe zasługi ma tej kwestii szwedzki klub tollera, którego intensywne działania doprowadziły do ustalenia reguł "tollerowego testu pracy", zwanego po szwedku Tollingjaktprov, którego skrótem jest tytułowe TJP. Jego bliskim krewnym, popularnym w krajach w których dostępność ptactwa jest niższa (i/lub wrażliwość społeczna na jego stosowanie w sporcie wyższa), jest "tolling test", w skrócie TT. Ze względu na to, że potocznie oba testy nazywane są często tolling testami, będę się trzymał w tekście skrótów, które są jednoznaczne.
Oficjalne TJP w Szwecji jest przeprowadzane w trzech standardowych klasach: początkującej (Nkl), otwartej (Okl) oraz elitarnej (Ekl). Jest jeszcze klasa Junior, ale to swego rodzaju wyjątek, więc nią się nie będę zajmował. Jak łatwo się domyśleć, klasy różnią się przede wszystkim trudnością. Mają przy tym wiele cech wspólnych.
Pierwszą z nich jest to, że test jest "ciągły". Nie ma w nim przerw (tak jak w trakcie Working Testów), oceniane jest wszystko, co wydarza się pomiędzy zdjęciem otoka z szyi psa oraz jego ponownym założeniem. Czas testu to przeciętnie 15-45 minut.
Drugą wspólną cechą dla wszystkich klas jest to, że test jest przeprowadzany z wykorzystaniem ptactwa, a nie sztucznych aportów. Podstawę stanowią kaczki krzyżówki, w wyższych klasach dochodzi inne ptactwo (w tym gęś w Ekl). Ptactwo jest wcześniej ustrzelone, ale nie może być mrożone.
Trzecią cechą wspólną jest dążenie do odwzorowania podczas testu realiów panujących podczas polowania z tollerem.
Na każde TJP składają się zasadniczo cztery elementy (nie oddzielone od siebie).
Pierwszym elementem jest skradanie opiekuna z psem do kryjówki, którą tworzy rozpięta na "tyczkach" siatka maskująca. Pokonywany dystans to zazwyczaj kilkanaście metrów. W Ekl zazwyczaj są rozstawione dwie kryjówki, więc skradanie jest dwuczęściowe. Sędzia ocenia skradanie jak heelwork, ale nie jest oczekiwana precyzja jak podczas pracy w linii z innymi psami. Tolerowane jest "przywoływanie" psa za pomocą ruchu ciała, ale nie wolno psa dotykać.
Po dotarciu do kryjówki zespół przechodzi do drugiego elementu, czyli tollingu. Tolling to rodzaj zabawy polegającej na aportowaniu przez psa przedmiotu wyrzucanego na lewo i prawo przez opiekuna cały czas ulokowanego za siatką (faza aktywna), przedzielanej momentami w których pies spokojnie oczekuje przy swoim opiekunie na dalszy rozwój sytuacji (faza pasywna). Liczbę rzutów oraz ich kierunek określa sędzia (zgodnie z regulaminem), który zajmuje miejsce nieopodal. Klasy niższe mają tollingu mniej, wyższe więcej, co zrozumiałe, bo to aktywność kosztująca psa sporo energii. Przy dwóch kryjówkach, tolling będzie również podwójny. Sędzia zwraca uwagę przede wszystkim na to, czy pies jest w pełni zaangażowany w tolling, energiczny w fazie aktywnej i spokojny w fazie pasywnej.
Na trzeci element składa sie klasyczne aportowanie. W każdym teście pojawiają się przynajmniej dwa markingi z wody oraz jeden z lądu - to dla Nkl. W wyższych klasach będzie aportowania więcej, dojdzie również blind (najczęściej przez wodę). Wartym powtórzenia jest to, że część aportów musi być podjęta z głębokiej wody, co od razu stawia psu odrobinę wyższe wymagania niż w Working Testach, które często w niższych klasach zadań w wodzie nie mają. Dystanse pokonywane przez psy nie będą specjanie wyśrubowane, mają bowiem odzwierciedlać to co się dzieje na polowaniu z tollerem. Przeciętnie 20-100 metrów, w zależności od klasy (często ten najdłuższy aport to blind przez wodę). Pamiętać należy przy tym, że warunki naturalne potrafią uczynić nawet krótkie aporty dosyć trudnymi - psy są zmuszone pokonywać grząski teren, przedzierać się przez szuwary, pływać w wodzie z bogatą roślinnością tuż pod powierzchnią i nie mają specjalnie okazji do wypoczynku. Ocena sędziego będzie bazowała przede wszystkim na tym, czy wszystkie ptaki trafiły do opiekuna i będzie uwzględniała ekonomię pracy zespołu (w związku z czym, n.p. pies wracający z kaczką dookoła wody nie będzie "karany" w trakcie oceny, jeśli taki sposób powrotu jest uzasadniony czasem powrotu, czy oszczędzaniem sił na dalszą pracę, a nie prowadzi to do błędów jak podmiana aportu).
Ostatni element każdego TJP to niezależne przeszukiwanie terenu, coś co rzadziej pojawia się na WT (chyba tylko kraje skandynawskie mają to w standardzie). W jego trakcie pies ma za zadanie samodzielnie przeszukać wskazany teren i zaaportować ukryte wcześniej ptaki, których zazwyczaj jest 5. Powierzchnia terenu jest dosyć spora (chociaż zdarzają się wyjątki) i może zawierać wszystko, co jest dostępne - wodę, szuwary, las, łąki itd. Przewodnik nie otrzymuje informacji od sędziego, gdzie znajdują się ptaki, więc ciężar pracy spoczywa na psie. Sędzia będzie cenił samodzielność psa, dobrą pracę nosem, umiejętność przeczesania całego terenu i wytrwałość. Przeszukiwanie jest w zasadzie końcowym elementem testu (zazwyczaj po nim mamy tylko aport z lądu) i daje bardzo dużo informacji na temat przydatności psa do pracy w łowisku. Ten element w bardzo dużym stopniu zależy od naturalnych predyspozycji psa i trudno tutaj nadrobić treningiem.
TJP rozpoczyna i kończy się na rozmowie z sędzią. Przed testem otrzymujemy informację na temat tego, jak test będzie przebiegał i co sędzia uważa za warte podkreślenia. Po teście otrzymujemy podsumowanie naszej pracy - sędzia zwraca uwagę na to co mu się naszej pracy podoba oraz na to, co mogłoby ulec poprawie. Ważny jest całokształt wykonanej pracy i sędziowie nie mają w zwyczaju koncentrować się przesadnie na jednym wybranym elemencie (co znamy z Working Testów), co nie oznacza bynajmniej, że przymykają oko na braki w wyszkoleniu. Otrzymujemy jedną z ocen: doskonała, bardzo dobra, dobra, nie wystarczająca. Atmosfera jest przyjazna i wszyscy "funkcyjni", a także widownia oferują sporo wsparcia. Końcu naszej pracy oraz zakończeniu podsumowania przez sędziego towarzyszą tradycyjnie brawa obserwujących.
Zaliczenie Nkl z oceną doskonałą pozwala na przejście do Okl. Uzyskanie dwóch ocen doskonałych w Okl uprawnia do startu w Ekl. Uzyskanie dwóch ocen doskonałych w Ekl pozwala na podjęcie próby w teście na żywej zwierzynie, ale to zupełnie inna bajka.
Przebieg TT jest podobny do przebiegu TJP, przy czym podczas testu, jak już wcześniej wspomniane, wykorzystuje się sztuczne aporty (zarówno standardowe i mniej standardowe). Reguły przeprowadzania TJP są regularnie aktualizowane aby poprawić cechy rasy i przydatność psów podczas polowania. Inne kraje przeprowadzające testy starają się dostosować ich reguły tak, żeby wyniki uzyskiwane w jednym kraju były uznawane w innym (tak się dzieje w przypadku wyników w Belgii i Szwecji)
Zaliczenie TJP w Nkl na ocenę dobrą oznacza, jak mawia jedna z sędzin, że idąc na polowanie zrobimy lepiej zabierając psa ze sobą, niż zostawiając go w domu. Zaliczenie Ekl to już spory wyczyn, szczególnie na najwyższą ocenę, i oznacza posiadanie naprawdę dobrego psa do polowania (takich psów w danym roku jest maksymalnie parę). W związku z tym, TJP oprócz tego, że pozwalają opiekunom realizować ze swoimi psami ambicje sportowe, zdecydowanie pozytywnie wpływają na cechy rasy. W Szwecji dostrzega się znaczną poprawę jakości pracy wykonywanej przez tollery.
Wiele wody upłynie w Wiśle, zanim w Polsce zostaną zorganizowane oficjalne TJP lub TT, o ile kiedykolwiek do tego dojdzie. Nie sprzyjają temu dwa czynniki. Po pierwsze chętnych na spróbowanie swoich sił w testach wśród właścicieli tollerów w Pl jest jakoś mało, a ci co może by i chcieli, nie mogą się zdecydować na podjęcie wysiłku w tym kierunku. Konsekwencje są takie, że nie ma komu działać w ramach ZKwP/PZŁ w celu organizowania takich testów, a żaden z tych związków nie zrobi sam z siebie czegoś dla nikogo. Po drugie, środowisko retrieverowe w Pl, i nie tylko, ma raczej mizerne pojęcie o pracy tollera w łowisku i z jakimi pożądanymi cechami u psów się ten rodzaj pracy wiąże. Oczekuje się od nich podobnego zachowania w pracy do zachowania labradora, co jest oczekiwaniem dosyć absurdalnym. To, że tollery nie spełniają tych oczekiwań spowodowało, że przylepiła się do nich łatka mniej wartościowych psów myśliwskich i pojawienie się z tollerem na zawodach, czy treningach dla bardziej zaawansowanych psów wywołuje często mało przyjemne reakcje. Przekonanie okopanych w swoich opiniach ludzi nie jest łatwe, łatwo więc się domyśleć, że próba stworzenia regulaminu tolling testów i doprowadzenia do akceptacji tych testów przez odpowiednie organy jako właściwych do oceny użytkowości tollerów jest wyzwaniem dla osoby wyjątkowo zdeterminowanej. Cóż, tym którzy mają ochotę na zabawę ze swoim rudzielcem w tolling pozostają zatem podróże, do czego oczywiście zachęcam.